Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Powieść współczesna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Powieść współczesna. Pokaż wszystkie posty
Marcin Michał Wysocki - #Portal randkowy

Marcin Michał Wysocki - #Portal randkowy

Już za chwilkę walentynki czyli święto zakochanych. Takie trochę komercyjne, na pokaz. Wiele osób go nie aprobuje, ale myślę, że tak w głębi duszy i serca każdy chce być kochany i poszukuje miłości. Jednym się to udaje, innym niestety nie. Marcin Michał Wysocki w swoich opowiadaniach zatytułowanych #Portal randkowy pisze właśnie o tym poszukiwaniu...



Internet daje ogromne możliwości także w znalezieniu drugiej połówki. Sprzyja kontaktom, nawiązywaniu znajomości. Łatwiej jest się zalogować na stronę niż udać do biura matrymonialnego. Przy okazji można trochę podrasować samego siebie. Tak jakby wykreować, no tylko troszeczkę... 

#Portal randkowy to osiem opowiadań opartych na prawdziwych zdarzeniach. Trochę niebywałe, że niektóre z historii wydarzyły się naprawdę. Nie spodziewałam się chyba także, aż tylu rozczarowań i braku szczęśliwego zakończenia. Autor pokazał tę ciemniejszą stronę miłości zza ekranu monitora. Jednak to co najbardziej ujęło mnie to, że autor zabiera nas w podróż do kilku  ciekawych krajów. Uwielbiam to podróżowanie, smakowanie, "poznawanie od kuchni" danego kraju. 

Podsumowując, ogromna różnorodność postaci, miłość, emocje, rozczarowanie, uśmiech, prosty język, składają się na kolejną bardzo dobrą książkę, którą oczywiście polecam. 

Poprzednia książka autora Baku, Moskwa, Warszawa




Za przeczytanie książki dziękuję Autorowi.








"#Portal randkowy", Marcin Michał Wysocki, Wydawnictwo QES Agency, 2020 r., egzemplarz recenzencki;








Michał Paweł Urbaniak - Lista nieobecności

Michał Paweł Urbaniak - Lista nieobecności

Lista nieobecności to debiut Michała Pawła Urbaniaka. Jest to powieść współczesna bardzo mroczna, smutna i poruszająca temat śmierci. Wydawać by się mogło, że kto by dziś chciał o takich przykrych stanach czytać? Otóż w tym miejscu już zachęcam Was do pochylenia się nad tą książką. 



Śmierć to element naszego życia. Rodzimy się, umieramy i to jedyna pewna rzecz w naszej egzystencji. Niektórzy nie myślą o swoim końcu, oddalają ten temat, ale są i tacy którzy zanurzają się w śmierci. O tym właśnie jest Lista nieobecności. 

Bohater książki malarz Artur Hnat umiera. Jego śmierć opatula jego bliskich i nie opuszcza. Dla niego samego śmierć była bardzo ważna, jego życie toczyło się wokół śmierci i tak jakby tę śmierć przerzucił na swoich najbliższych. Są oni zrozpaczeni jego odejściem i pogrążają się w smutku i żałobie. 

Książka poruszająca, niezwykle smutna i emocjonalna. Myślę, że w czytelnikach także wzbudzi wiele emocji i część z nich ją odrzuci. To nie jest opowieść łatwa, lekka i przyjemna. Czytając zanurzamy się w ciemną stronę życia, poruszamy struny, które do tej pory nie wybrzmiewały. 
W swoim życiu doznałam śmierci rodziców, dziadków i wielu krewnych. Jak każdy myślę, obawiam się swojej śmierci, ale jest ona obecna w moim życiu. Nie, aż tak jak u bohaterów książki, ale jednak. Mnie ta opowieść nie znużyła, nie wystraszyła. Czytałam ją dość długo i na początku nie ukrywam musiałam wpasować się w jej charakter, jednak dała mi wiele i uważam ją za wartościową. 

Autor pozwolił wejść czytelnikowi w duszę bohaterów, ich smutki, mroczne zakamarki, dylematy, poszukania własnej tożsamości, własnego ja. Porusza ważne, wewnętrzne rozterki bohaterów. 

Jest to książka, którą polecam. Udany debiut. 





Za przeczytanie książki dziękuję Autorowi.







"Lista nieobecności", Michał Paweł Urbaniak, Wydawnictwo Mova, 2020 r., egzemplarz recenzencki;
Marcin Michał Wysocki - Baku, Moskwa, Warszawa

Marcin Michał Wysocki - Baku, Moskwa, Warszawa

Tyle książek pojawia się na rynku wydawniczym, że chyba nikt do końca nie ogarnia tej dobroci. O niektórych książkach jest bardzo głośno za sprawą różnych akcji marketingowych, a o niektórych dowiadujemy się przez przypadek lub z polecenia. Tak było ze mną w przypadku Baku, Moskwa, Warszawa, Marcina Michała Wysockiego. Ta powieść trafiła do mnie dzięki autorowi, za co już teraz bardzo dziękuję. 


Bohater i zarazem narrator to Sadiq Aszurow, który prowadzi czytelnika przez swoje życie od dzieciństwa po wiek dojrzały. Początek jego drogi to Baku - rodzice, rodzeństwo, sąsiedzi i Azerbejdżan. Kraj oddalony od Polski ponad trzy tysiące kilometrów, ze swoją przeszłością, historią i polityką. Niezwykle barwny, ale i taki w którym tworzą się podziały społeczne, które dotykają także Sadiqa. Każde tytułowe miasto odegrało ważną rolę w życiu Azera, a dla czytelnika jest tłem i dopełnieniem opowieści. 

Autor stworzył niezwykłą powieść, którą czyta się z wielką przyjemnością, chłonąc emocje z niej płynące. Nie jest to bowiem gładka opowiastka, ale historia, która wymaga zastanowienia, refleksji i zadumy. 

To książka o przyjaźni, szukaniu miłości i spełnienia w sztuce, tocząca się w trudnym świecie, gdzie pojawiają się problemy, ale nie stanowią przeszkody w dążeniu do celu. Jest to książka wrażliwa, którą czytelnik się częstuje i upaja. 
Dawno nie czytałam tak dobrej powieści.  




Za przeczytanie książki dziękuję Autorowi.








"Baku, Moskwa, Warszawa", Marcin Michał Wysocki, Wydawnictwo QES Agency, 2020 r., egzemplarz recenzencki;



Piotr C. - #To o nas

Piotr C. - #To o nas

Do tej pory nie czytałam książek Piotra C. To o nas nie ukrywam kupiłam na promocji w Empiku. No cóż, zaczyna się dość specyficznie i od razu "z grubej rury", ale nie poddałam się. Czy jest to książka warta przeczytania? 


Mamy dwoje bohaterów, trzydziestolatków - Agatę i Krzysztofa oraz ich przyjaciół - Suchego i Paulinę. Autor z ich perspektywy, opisuje codzienność. Pracę, rozmowy z przyjaciółmi, imprezy, ale także samotność, zawody, złe decyzje, poszukiwanie miłości i szczęścia z drugą osobą. To wszystko doprawione jest dosadnością, dużą ilością przekleństw i nazywania rzeczy po imieniu. Ja nie gustuję w takim typie literatury, ale .... no właśnie tym razem mnie to aż tak nie raziło i czytałam z przyjemnością. Czytelnik powinien sobie zdać sprawę, że opisywana rzeczywistość to nie jest norma społeczna. To znaczy ja sobie to tak tłumaczę, bo jeśli jednak jest, to jest to bardzo przykre i przerażające! Dlaczego? No cóż Suchy to typ mężczyzny, który myśli tylko o zaspokojeniu seksualnym. Agata zaś nie umie zerwać nie do końca zdrowej relacji z facetem i poszukując miłości kieruje się zawartością portfela i modelem auta, swojego wybranka. 

Zaletą powieści jest humor. Zapewniam, że przy żadnej książce się tak nie śmiałam! Swoim śmiechem zaintrygowałam męża, któremu czytałam fragmenty. Jednak ta opowieść oprócz śmiechu, daje także do myślenia. Pokazuje jak trudno w dzisiejszym świecie znaleźć osobę, z którą będzie się dzieliło życie. Ponadto można być samotnym nawet wtedy, gdy jesteśmy otoczeni ludźmi. No i miłość. Nasz napęd i spełnienie. 


Odpowiadając na zadane wcześniej pytanie. Ta książka jest warta przeczytania, ale nie przez każdego :-) Z całą pewnością autor szokuje i pisze w nieszablonowy sposób, ale mnie się to podoba. 





"#To o nas", Piotr C., Wydawnictwo Novae Res, 2018 r., zakup własny;
John Strelecky - Kawiarnia na końcu świata

John Strelecky - Kawiarnia na końcu świata

Kawiarnia na końcu świata to bestseller, przetłumaczony na ponad trzydzieści języków. Po jej wydaniu, autor - John Strelecky stał się inspiracją dla wielu osób w odnajdywaniu drogi życiowej. Ja sięgając po tę pozycję, chciałam przekonać się o jej fenomenie oraz być może odkryć drogowskaz dla siebie. 



Bohaterem jest sam autor, który podczas podróży odkrywa kawiarnię, gdzie oprócz miłych ludzi i posiłku, otrzymał możliwość wniknięcia we własne wnętrze i zastanowienia się nad tym, do czego dąży i co jest dla niego najważniejsze. Kluczem do odszukania sensu istnienia były trzy pytania: 

"Dlaczego tu jesteś?
Czy boisz się śmierci? 
Czy czujesz się spełniony?"

Nie jestem fanką poradników i książek motywacyjnych. Nie lubię gdy ktoś mówi co powinnam zrobić, aby być szczęśliwą. Jednak czytając Kawiarnię na końcu świata, nie miałam poczucia, że ktoś, coś mi radzi. Zaczęłam tak jak John zastanawiać się, dokąd ja pędzę od momentu przebudzenia do momentu zaśnięcia? Czy to co robię ma jakiś głębszy sens, czy tylko odhaczam punkty na jakiejś niewidzialnej liście? Dla kogo ja to wszystko robię? Mam wrażenie, że ta książka pojawiła się w moim życiu w odpowiednim momencie. Była mi potrzebna do tego, aby zacząć układać codzienność nieco inaczej. 

Książka napisana jest prostym językiem, może wydawać się nieco fantazyjna, ale skłania do myślenia. Właśnie w tej prostocie jest jej niezwykłość. Dzisiejszy świat nas porywa, a takie przystanki jak na przykład lektura Kawiarni na końcu świata, mam wrażenie są nam bardzo potrzebne. 


Za przeczytanie książki dziękuję Wydawnictwu Aktywa. 









"Kawiarnia na końcu świata", John Strelecky, tłumaczenie Alicja Laskowska, Wydawnictwo Aktywa, 2018 r., egzemplarz recenzencki;



Ruta Sepetys - Sól morza

Ruta Sepetys - Sól morza

Przybliżenie młodzieży tematu II wojny światowej nie jest łatwe. Ruta Sepetys podjęła się tego wyzwania i potraktowała je bardzo poważnie. Swoją opowieść Sól morza nakreśliła wokół prawdziwych wydarzeń - ewakuacji Prus Wschodnich i zatonięcia statku Wilhelma Gustloffa. 



Joana, Emilia i Florian to młodzi ludzie, którzy uciekają przed nadciągająca Armią Czerwoną. Pragną dostać się na statek, który zabierze ich od tego wojennego koszmaru. Są nieufni, odczuwają strach i skrywają swoje tajemnice. W poprzednim życiu najprawdopodobniej nigdy by się nie spotkali. Mieli swoje marzenia, zamierzenia, bliskich wokół, ale wojna zweryfikowała to wszystko. W sercu tli się nadzieja na lepsze jutro, ale rozum pamięta te wszystkie okropne obrazy i zdarzenia, które nigdy nie powinny mieć miejsca.  

Nasi bohaterowie naprzemiennie opowiadają swoją historię. Każde z nich jest przedstawicielem innego narodu. Joana to Litwinka, Emilia jest Polką, a Florian Prusakiem. Jest jeszcze jedna osoba - Alfred, przedstawiciel rasy aryjskiej, który głęboko wierzy w dokonania Adolfa Hitlera. Autorka celowo nadała bohaterom różne narodowości, aby pokazać, że nie tylko Polska była ofiarą tej okrutnej wojny. Oprócz głównych bohaterów, poznajemy jeszcze kilka innych postaci. Moim ulubieńcem był szewc nazywany trzewikowym poetą. 



Książka pozbawiona jest brutalnych opisów, ale w adekwatny dla młodego czytelnika sposób, ukazuje zło wojenne. Jest atutem jest realizm i przesłanie jakie ze sobą niesie.

Polecam! 





Za przeczytanie książki dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia. 









"Sól morza", Ruta Sepetys, tłumaczenie Paweł Kruk, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2019 r., egzemplarz recenzencki;








Gabrielle Zevin - Wzloty i upadki młodej Jane Young

Gabrielle Zevin - Wzloty i upadki młodej Jane Young

Bardzo często zanim sięgnę po książkę, czytam jej opis i głównie nim się sugeruję. Tym razem również tak było. Gdy zobaczyłam nowości Wydawnictwa W.A.B. zainteresowałam się pozycją Wzloty i upadki młodej Jane Young. Od razu przyszło mi do głowy skojarzenie z aferą obyczajową w roli głównej z prezydentem Stanów Zjednoczonych.  




Aviva Grossman zostaje stażystką kongresmena Aarona Levisa. Kilka lat wcześniej była jego sąsiadką i to ojciec załatwił jej ten staż, który miał być dla niej drogą do kariery politycznej. Pomiędzy młodą dziewczyną, a dojrzałym żonatym mężczyzną dochodzi do romansu, który zostaje odkryty. Oliwy do ognia dodaje blog dziewczyny, który prowadziła i opisywała w nim swój "związek". Dziewczyna czuje się zaszczuta, bo to na nią wylewa się całe wiadro pomyj. Kongresmenowi wszystko uchodzi i dalej rozwija swoją karierę. Zmienia nazwisko na Jane Young, przeprowadza się do innego stanu i zaczyna życie od nowa. Niestety przeszłości nie da się wymazać gumką, szczególnie w dobie internetu. 

Kilkanaście lat później córka Avivy - Rugby odkrywa przeszłość matki i zastanawia się kim jest jej ojciec. Postanawia to sprawdzić. W tym samym czasie kongresmen po raz kolejny stara się o następną kadencję, a Aviva - o stanowisko burmistrza.  

Autorka przedstawiła całą historię z czterech perspektyw - Avivy, jej matki i córki oraz żony kongresmena.  Daje to obraz sytuacji z różnych punktów widzenia i w różnym czasie. Jedna decyzja, która rzutuje na cztery życia. Czy ciągle trzeba odpowiadać za błędy młodości? A może to w ogóle nie były błędy, a tylko inni tak twierdzą? Dlaczego tak uważają? Czy mają do tego prawo, aby oceniać innych i wchodzić w czyjeś życie? 




Jako kobieta bardzo jestem wyczulona na to w jaki sposób jesteśmy postrzegane w społeczeństwie. W dzisiejszym świecie można zaobserwować wiele różnych sytuacji i w oparciu o nie dyskutować,  jednak da się zauważyć, że jeśli chodzi o skandale obyczajowe to więcej wybacza się mężczyznom niż kobietom. Wzloty i upadki młodej Jane Young to własnie książka o tym w jaki sposób społeczeństwo potraktowało młodą kobietę, która podążała za miłością, uczuciem, a w jaki sposób mężczyznę, który ją wykorzystał. 
Jest jeszcze jedno ważne przesłanie, które kieruje do nas Gabrielle Zevin. Mianowicie, że zawsze trzeba dążyć do realizacji własnych marzeń. 












"Wzloty i upadki młodej Jane Young", Gabrielle Zevin, tłumaczenie Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka - Gaik, Wydawnictwo W.A.B, 2018 r.; 

Daniel Koziarski - Miłość w czasach dyskontów

Daniel Koziarski - Miłość w czasach dyskontów

Po książkę Miłość w czasach dyskontów sięgnęłam z wielką nadzieją na dobrą powieść. Tytuł nawiązuje trochę do wielkiego dzieła Miłość w czasach zarazy i pomyślałam sobie, że te dyskonty to być może właśnie zaraza dzisiejszego świata? Postanowiłam więc sama przekonać się jak pisze oraz co ma na myśli autor -  Daniel Koziarski. 



Oliwia to trzydziestoparoletnia kobieta, stojąca przed decyzją w jaki sposób pokierować swoim życiem, które wydawać by się mogło jest ustabilizowane. Praca w korporacji, mieszkanie co prawda na kredyt, ale własne i dobrze wykształcony, zaradny narzeczony. Żyć nie umierać! Ale Oliwia nie cieszy się tym co ma, poszukuje siebie i ciągle krąży w przeszłości. 

Autor zastosował niecodzienny sposób przedstawienia życia Oliwii, zaburzył bowiem chronologię czasową, przeskakując dość znacznie, od dzieciństwa po teraźniejszość. I nie będę tego ukrywać trochę mnie to irytowało. Te przeskoki były zbyt duże i odrywały mnie od poprzedniego wątku. Sprawiło to również, że książkę czytałam dość długo. 
W książce poruszonych jest wiele ważnych tematów. Jednym z nich jest emigracja (Oliwia jakiś czas mieszka w Londynie) oraz stosunek do imigrantów. Brat Oliwii jest dość radykalnym narodowcem i sposób, że tak określę dosadny "zwalcza" cudzoziemców. 
Wydarzenia ostatnich lat, których byliśmy świadkami jak np. atak na World Trade Center, zamachy w Londynie, śmierć Jana Pawła II pojawiają się również w książce i są tłem do wydarzeń z życia bohaterki. Jakoś tak na początku wydało mi się to dziwne, uwypuklanie tych zdarzeń, ale po zastanowieniu doszłam do wniosku, że są to również momenty z mojego życia, tylko na co dzień o nich już nie pamiętam. 

Miłość w czasach dyskontów to książka z rodzaju tych poważnych. Refleksyjna, ambitna i z przesłaniem. Wydaje mi się, że nie do końca zrozumiałam co autor miał na myśli, ale przecież ważne, aby każdy z lektury wziął coś dla siebie. Czytałam ją stosunkowo długo, odkładałam i powracałam, nie była to dla mnie łatwa lektura. Dopiero po przeczytaniu całości i ułożeniu wszystkiego w głowie dostrzegam jej wartość. 



Za przeczytanie książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res. 




"Miłość w czasach dyskontów", Daniel Koziarski, Wydawnictwo Novae Res, 2018 r., egzemplarz recenzencki;


Dominika van Eijkelenborg - Tkanki

Dominika van Eijkelenborg - Tkanki

Przeszczep - transplant, komórki, tkanki lub narządu, pobranego od dawcy, podlegające chirurgicznemu przeszczepieniu do organizmu biorcy. Komórki, tkanki lub narząd. Właśnie czy tylko? 
Z takim pytaniem zmierzyli się bohaterowie książki - "Tkanki", polskiej autorki Dominiki von Eijkelenborg, mieszkającej obecnie w Holandii. 


  
Evi Brouwer to nastolatka, która zmaga się z chorobą serca, a dokładniej z kardiomiopatią mięśnia sercowego. Jedynym ratunkiem staje się przeszczep. Rodzice Evi pomimo rozwodu, bardzo opiekują się córką i starają się ją wspierać. Mama Chantal Simons to kobieta, dla której dobro dziecka jest najważniejsze. Gdy pojawia się szansa przeszczepu, jednocześnie bardzo się boi, ale i cieszy. Wiadomo, że aby Evi dostała nowe serce, ktoś młody, musi umrzeć. 

Cała ta historia została opowiedziana z różnych perspektyw. Poznajemy także osoby, których dotyka śmierć córki, siostry, dziewczyny, od której Evi dostanie serce. Dylematy moralne, czy oddać narządy ukochanej osoby do transplantacji nie są łatwe. Jednak Finya podpisała wolę oddania narządów, co uratowało Evi. 

Wydawać, by się mogło, że po przeszczepie już będzie tylko lepiej. Chantal zauważa, jednak, iż Evi bardzo się zmienia. Zarówno pod względem zachowania, ale także ubioru czy preferencji smakowych. Stanowi to dla niej zagadkę i bardzo niepokoi. Były mąż, i sama Evi to bagatelizują, twierdząc, że nadopiekuńczość Chantal nie ma granic. Do pewnego momentu, gdy sama Evi dostrzega tę zmianę....

W książce także część opowieści snuje brat bliźniak Finya - Finn, oraz jej chłopak Sander Horst. Świat Evi i świat Finya zazębia się do tego stopnia, że sytuacja zaczyna być niebezpieczna. Czy Evi zrozumie o co chodzi i uda jej się wyjść z tego bez szwanku? Czy Chantal da za wygraną? Czy będzie drążyła do skutku i zdąży pomóc córce? 




Na okładce mamy zapowiedź, iż to wciągający thriller, który pokazuje, że serce nigdy nie zapomina. Zgadzam się ze wszystkim prócz słowa - thriller. Owszem, czytałam z dużym zaciekawieniem, ale bez dreszczyku emocji. Na początku wręcz, nie mogłam za bardzo się wgryźć w opowieść, dopiero po kilkudziesięciu stronach. Jadnak całość jest zadowalająca i porusza bardzo ciekawą tematykę. Książka warta przeczytania. 




Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu:

 


"Tkanki", Dominika van Eijkelenborg, Wydawnictwo Kobiece, 2018 r., egzemplarz recenzencki;

Saga Rodziny Neshov - Anne B. Ragde

Saga Rodziny Neshov - Anne B. Ragde

Już od dłuższego czasu obserwowałam pozytywne opinie i zachwyty nad sagą norweską o rodzinie Neshov. Chciałam ją koniecznie przeczytać. Gdy nadarzyła się promocja u wydawcy - Smaku Słowa, szybko skorzystałam. Zaczęłam czytać i ...przepadłam! Dlaczego? Zapraszam do przeczytania mojej subiektywnej opinii. 



Autorka Anne B. Ragde akcję książki osadziła w norweskiej wiosce Byneset niedaleko Trondheim. Wkraczamy w klimat tego miejsca, zimny, mroczny i pełen zagadek. Rodzina Neshov to matka, ojciec i trzej synowie. Najstarszy Tor mieszka z rodzicami i prowadzi gospodarstwo, hoduje świnie i ledwo wiąże koniec z końcem. Jest ojcem dorosłej córki Torunn, którą widział tylko raz i czasami rozmawia z nią przez telefon. 
Margido, kawaler po pięćdziesiątce, prowadzi zakład pogrzebowy i jest gorliwym chrześcijaninem, bojącym się podejmować nowe wyzwania.
Erlend egocentryczny artysta, mieszka w Kopenhadze wraz z partnerem Krumme. Zajmuje się dekoracją wystaw sklepowych, a do życia podchodzi bardzo emocjonalnie. 
Torunn, córka Tora, poszukuje swojej drogi, jest wspólniczką w klinice weterynaryjnej. Związana z matką, która nie rozumie i nie akceptuje jej kontaktów z ojcem i w późniejszym czasie z jego rodziną. 
Matkę Annę poznajemy w zasadzie, krótko przed śmiercią, ale jej postać przewija się w całej sadze, ponieważ to ona jest głównie sprawczynią wielu zdarzeń.
Ojciec to osoba zdominowana przez Annę, traktowana w domu z pogardą i niechęcią, także przez Tora. 

W zasadzie braci Neshov łączą tylko więzy krwi, ponieważ od wielu lat nie kontaktują się ze sobą.  Teraz ta sytuacja się zmienia, bo Anna dostała wylewu i leży na łożu śmierci. W tej sytuacji przybywają do domu rodzinnego, aby spełnić swój synowski obowiązek. Jedynie Tor ma więź emocjonalną z matką i nie radzi sobie w tej sytuacji.

Może się wydawać, że jest to taka zwyczajna opowieść o rodzinie z problemami. Tak ta rodzina zdecydowanie miała wiele problemów, które głównie wzięły się z zachowania i z tego w jaki sposób rodzina była "zarządzana" przez Annę.  Jednak autorka w bardzo  przystępny, szczegółowy i realistyczny sposób, opisała codzienne życie bohaterów. Ich troski, zmartwienia, i wszystkie aspekty życia. Sprawia to, że bardzo identyfikujemy się z nimi, odczuwamy ich emocje, odkrywamy wraz z nimi sekrety rodzinne, jesteśmy obok toczących się wydarzeń. Każda z części kończy się tak, że dech zapiera! Trzeba koniecznie sięgnąć po kolejną. Szczególnie koniec pierwszej "Ziemia kłamstw" jest tak naprawdę początkiem kolejnych części i początkiem nowego życia całej rodziny. 



Jest to nieprawdopodobne, że ludzie tak różni wychowali się w tym samym domu. Pomimo swoich charakterów, osobowości, przeżyć, potrafili w jakiś sposób się porozumieć i próbować odbudować nową więź.

Bohaterowie w kolejnych tomach poszukują swojego miejsca, spełniają marzenia i pokazują, że w życiu ważne są nasze decyzje, wybory, nie powinniśmy nikomu ulegać, tylko podążać własną drogą. To pozwoli dojść do spełnienia i harmonii. Czasami podejmowali decyzje, z którymi nie do końca się zgadzałam, ale to jeszcze bardziej czyniło tę historię ciekawą. 
Początkowo saga miała trzy części. Uważam, że dopisanie ostatniej - czwartej, nie obniża poziomu, a pozwala czytelnikowi na zamkniecie całości. Takie dopełnienie.

Autorka otrzymała wiele nagród i uważam, że całkiem zasłużenie. Stworzyła opowieść piękną, smutną, nie ma co ukrywać depresyjną, ale ukazującą prawdziwe ludzkie oblicza.  Nie sposób się oderwać! 


Bardzo dziękuję Karolinie Borkiewicz za zdjęcia ♥ 


"Ziemia kłamstw", Anne B. Ragde, Wydawnictwo Smak Słowa, 2017 r.;
"Raki pustelniki", Anne B. Ragde, Wydawnictwo Smak Słowa, 2017 r.;
"Na pastwiska zielone", Anne B. Ragde, Wydawnictwo Smak Słowa, 2017 r.;
"Zawsze jest przebaczenie", Anne B. Ragde, Wydawnictwo Smak Słowa, 2017 r.;
"Psiego najlepszego" - W. Bruce Cameron

"Psiego najlepszego" - W. Bruce Cameron

Jakiś czas temu prezentowałam zapowiedzi świąteczne Wydawnictwa Kobiecego. Jedną z nich była książka W. Bruce Camerona "Psiego najlepszego czyli Był sobie pies na święta". No cóż nie czytałam światowego hitu, na podstawie którego nawet nakręcono film. Zaczynam więc od świątecznej propozycji tego znanego autora i wielkiego miłośnika zwierząt. Zapraszam zatem na moje przemyślenia. 



Josh wiedzie życie samotnego informatyka, samotnego ponieważ niedawno zostawiła go dziewczyna - Amanda. Pewnego dnia sąsiad, którego tak właściwie ledwo znał, podrzuca mu ciężarną suczkę Lucy, ponieważ wyjeżdża i nie ma kto się nią zaopiekować. Josh jest przerażony i nie chce brać na siebie odpowiedzialności za zwierzę. Jednak zostaje postawiony pod ścianą i się zgadza. Podchodzi do sprawy bardzo poważnie i zgłasza się do schroniska po pomoc. Tam poznaje Kerri, która jest opiekunką zwierząt. 

Wydawać by się mogło, że zakończenie jest z góry wiadome. Niby tak, ale nie o to w całej opowieści chodzi.  
Jest to lektura poruszająca temat przyjaźni do zwierząt, dbałości o nie i ukazaniu jak ważnymi mogą być dla człowieka. Autor jest z tej tematyki doskonale znany i tym razem również nie zawodzi swoich czytelników. Gdy na świecie pojawiają się szczeniaki, wprowadzają w życie Josha nowe uczucia i emocje. Jego życie osobiste, także nabiera troszkę rozpędu. Nadchodzi czas na podjęcie ważnych decyzji związanych z psami, ale również z miłością. 




Losy ludzi przeplatają się z losami zwierząt. Świąteczny klimat nadaje całości, magii i tego, że wierzymy i chcemy doświadczać szczęśliwych zakończeń. Dobro zwycięża nad złem. 

Czyta się bardzo lekko i szybko. Idealna lektura na popołudnie czy wieczór. Pozwoli zanurzyć się w świątecznej atmosferze i wywoła uśmiech na twarzy. A z okładki spogląda na nas przesłodki szczeniaczek. 

Teraz moja prywatna historia. Od 10 lat była z nami suczka, sznaucerka i tuż przed świętami zachorowała i odeszła. Gdy jej zabrakło, uświadomiłam sobie jak integralną częścią naszej rodziny była. Jest mi bardzo smutno, tęsknię i wiem, że niedługo przyjdzie czas na pokochanie kolejnego psiaka. Ja już dziś wiem, że nie umiem żyć, bez psa w domu. 

Kupując książkę "Psiego najlepszego" dodatkowo pomagasz przetrwać zimę  podopiecznym ze schroniska w Korabiewicach. Więcej szczegółów pod linkami: filmik i strona




Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu:

 


"Psiego najlepszego", W. Bruce Cameron, Wydawnictwo Kobiece, 2017 r., egzemplarz recenzencki;




"Cisza" - Jem Lester

"Cisza" - Jem Lester

Podjęłam się ostatnio przeczytania książki poruszającej nie łatwy temat choroby, jaką jest autyzm. Książki napisanej przez Jema Lestera - ojca autystycznego syna. Blurb na okładce zapowiada, że jest to zabawna i wyjątkowo wzruszająca powieść o ojcach, synach i autyzmie. Pomyślałam sobie, co może być w tym zabawnego? No właśnie? 


On, ona i ono. Między nimi autyzm. Choroba w najcięższym spectrum. Jonahan ma dziesięć lat, nie mówi, nie potrafi samodzielnie korzystać z toalety, bywa agresywny, samookalecza się, jest niebezpieczny i wymaga ciągłej opieki oraz nadzoru. Rodzice znajdują się na granicy wytrzymania, zmęczeni, zestresowani, przerażeni. Dodatkowo nie otrzymują pomocy, o którą prosili. Rozpacz i szalony pomysł, który może tę sytuację poprawić. Separacja. Samotny ojciec wychowujący chorego syna. Postanawiają spróbować. W wyniku tej decyzji Ben wraz z Jonahem przeprowadza się do Georga, swojego ojca. Niestety nie łączy ich jakaś szczególna więź. Do tej pory ledwo się dogadywali. Ben przejął rodzinny biznes, ale nie radzi sobie dobrze. 

Jeden dom. Trzech mężczyzn. Próba porozumienia się. To jest właśnie ta historia. Pokazuje, że mając możliwość rozmawiania i komunikowania, nie potrafimy tego dokonać. Tajemnice, niedopowiedzenia, często są przyczyną kiepskich relacji. Tytuł książki jest bardzo wymowny. Cisza. Ona właściwie mówi, wręcz krzyczy! Pod jednym dachem, na małej przestrzeni, historie z przeszłości zaczynają żyć od nowa. Stają się kluczem do wielu zagadek i odpowiedzią na niewypowiedziane pytania. To Jonahan momentami więcej "mówi", niż jego ojciec i dziadek. Dzięki dziadkowi właśnie, który staje u kresu swojego życia, sytuacja rodzinna nabiera nowego wymiaru. Ben dowiaduje się wiele o przeszłości swojej rodziny. O pewnych sprawach nie miał w ogóle pojęcia, a poznając je zaczyna inaczej patrzeć, także na to, co dzieje się z nim, żoną i synem.




Książka również w bardzo wiarygodny i rzeczywisty sposób ukazuje zmagania się rodziców z chorobą dziecka, które kochają nade wszystko. Nic tu nie jest udawane, ukrywane. Płacz, cierpienie, bezsilność, ale także codzienne czynności, takie rytuały, jak kąpiel w dużej ilości piany. Sposób radzenia sobie z życiem poprzez alkoholizm, sprawia, że uświadamiamy sobie jak ciężko jest żyć i próbować ogarniać rzeczywistość, mając tak chore dziecko. 

Sama nie wiem czego spodziewałam się po tej lekturze. Czytając ją odczuwałam smutek, współczucie i momentami śmiech, głównie dzięki Georgowi. Natomiast Ben potrafił wkurzyć i zirytować mnie kilka razy. Książkę czytałam na kilka podejść i uważam, że jest specyficzna i nie dla każdego. Nie określiłabym jej też jako zabawnej. Wzruszająca - jak najbardziej. Zatem wybór należy do Was :-)



Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu:



 "Cisza", Jem Lester, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2017 r., egzemplarz recenzencki;






"Lab girl" - Hope Jahren

"Lab girl" - Hope Jahren

W zasadzie nie czytam takich książek, ale ta okładka, taka energetyczna i opis spowodowały, że zainteresowałam się tym tytułem. Mowa o "Lab girl" Hope Jahren. 
Autorka to niezwykła biolożka, która prowadzi niezależne badania w dziedzinie paleontologii. Jest jedyną kobietą na świecie odznaczoną medalem EBSA w dziedzinie nauk o Ziemi. Pracowała na wielu uczelniach, obecnie na uniwersytecie w Oslo. 


Z jednej strony poznajemy kobietę, silną, która nie ugina się pod piętrzącymi się problemami i skutecznie małymi krokami dąży do wyznaczonych sobie celów. To opowieść autobiograficzna, pełna emocji, pasji, miłości do świata roślin. Zamiłowania naukowe rozbudził w niej ojciec, także naukowiec. Niestety potwierdza się opinia, że kobietom trudniej się przebić w świecie męskich dążeń i sukcesów i muszą wykonać cięższą pracę, aby zostać docenioną. Szczególnie gdy przychodzi łączyć rolę mamy i naukowca. Hope Jahren jest dowodem, iż można wszystko pogodzić, jeśli robi się to co się kocha i mocno w to wierzy. 


"Mówiono mi, że nie mogę robić tego, co chcę, ponieważ jestem kobietą, i że pozwolono mi to robić tylko ze względu na to, że nią jestem."

Druga strona to cudowny, pełen fascynacji i nieznanych mi dotąd ciekawostek świat roślin. Podejście z miłością do otaczającej nas przyrody i wniknięcie w jej głąb. Miałam obawy, że nie do końca to moja tematyka, ale okazały  się one niepotrzebne. Między innymi
mamy możliwość poznania - życia drzewa - od nasionka po obumarcie. To naprawdę ciągła walka o przetrwanie!

Jednym z ciekawszych wątków jest relacja z Billem - przyjacielem, ekscentrykiem o niezwykłym umyśle i specyficznym sposobie bycia.
Świetne połączenie wątków z życia prywatnego ze światem nauki, powoduje, iż książkę czyta się lekko i przyjemnie. Chociaż przyznaję, że momentami byłam, znużona.  


Książkę oceniam wysoko. Daje motywację do działania i sprawia, że inaczej spojrzymy na zieleń wokół nas. Pozwala na zastanowienie się nad tym, co w życiu ważne. 




Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu:

 


"Lab girl", Hope Jahren, Wydawnictwo Kobiece, 2017 r., egzemplarz recenzencki;
"Dalila" - Jason Donald  PRZEDPREMIEROWO

"Dalila" - Jason Donald PRZEDPREMIEROWO

Dalila znaczy delikatna, tęskniąca. Bardzo często znaczenie nadanego nam imienia, pokrywa się z naszymi cechami charakteru i być może kształtuje nasze życie. Możemy dopatrzeć się tego stwierdzenia u  bohaterki książki Jasona Donalda, która odważyła się opuścić Kenię i szukać swojego szczęścia w Wielkiej Brytanii, a mimo to tęsknić za swoim krajem, w którym spotkało ją wiele złego. 



Opowieść dotyczy młodej Kenijki Dalili, która miała rodziców i brata, studiowała dziennikarstwo w Nairobi. Jednak pozbawiono ją tego co najcenniejsze - rodziny i chciano jeszcze więcej - aby umarła. Wykorzystywana seksualnie i fizycznie korzysta z pomocy, jaka nadchodzi niespodziewanie i udaje się do Londynu. Tam poznaje nowych ludzi zarówno tych, którzy chcą ją wykorzystać, ale także takich, którzy pomagają jej jak np. Daniel, Phil czy Ma'aza. Dziewczyna stara się o azyl i zostaje wkręcona w tryby ogromnej machiny imigracyjnej. Autor opisał jak trudno jest uzyskać azyl oraz, że jest to prawie niemożliwe, bez pomocy osób życzliwych z rożnych organizacji. Również możemy się dowiedzieć się, jak wygląda życie osób w ośrodkach internowania.

Autor, aby w szerszym aspekcie przedstawić losy imigrantów, krótko opisał także historię Ma'azy - współlokatorki jak i rodziny Erdemów, którzy mieszkali w tym samym bloku co Dalila. 

Zaczynając czytać, od pierwszych stron, towarzyszyło mi uczucie strachu co będzie dalej, czy Dalila da radę? Czy wszystko skończy się dobrze? W miarę czytania to uczucie nieznacznie mnie opuszczało, aby znów się pojawić. Historia ta, bardzo mnie poruszyła. Cały czas miałam świadomość i rozmyślałam, jak mam dobrze - nikt mnie nie prześladuje, mam rodzinę, pracę, marzenia. Mam tak wiele, a mnóstwo ludzi na świecie jest tego pozbawionych. 
Książka porusza temat imigracji, który często przewija się w mediach. Wielu ludzi wypowiada się, być może nie mając pojęcia z czym muszą się zmierzyć ludzie uciekający ze swojego kraju. 



Zdaję sobie sprawę, iż ta historia nie jest najgorszą z możliwych, jakie się zdarzają. Nasza bohaterka porozumiewa się po angielsku, studiowała dziennikarstwo, co jest kolejnym atutem. Grono osób nie ma takiego szczęścia. 

Zakończenie po prostu wbija w fotel i długo nie pozwala zapomnieć o Dalili.
Trzeba koniecznie przeczytać! 


Kilka słów o autorze.  Na stronie Wydawnictwa Kobiecego czytamy, że Jason Donald urodził się w Szkocji. Jego ojciec pochodził z tego kraju, a matka z RPA. Niemal od razu po urodzeniu wyprowadził się z rodzicami z Europy. Dzieciństwo spędził w Afryce, natomiast w późniejszych latach ponowie przeniósł się do Wielkiej Brytanii. Znajomość egzotycznego kawałka świata przekłada na swoje powieści.



Książka będzie miała premierę 
25 sierpnia 2017 r. 



Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu:

 


"Dalila", Jason Donald, Wydawnictwo Kobiece, 2017 r., egzemplarz recenzencki;





Copyright © 2016 Żyję bo czytam , Blogger