"Deadline na szczęście" - Anna Tabak

Deadline to ostatnio dość popularne określenie. No cóż, dzisiejszy świat pędzi nie wiadomo dokąd i my wraz z nim, chcąc dotrzymać terminów, piąć się coraz wyżej i wyżej. Między innymi o takiej właśnie pogoni, jest książka "Deadline na szczęście" Anny Tabak wydana przez Wydawnictwo Zysk i S-ka. 


Ewa to mieszkająca w Krakowie, bezdzietna mężatka, wspinająca się po szczeblach kariery w jednej z korporacji. Praca zajmuje bardzo dużą część jej dnia, tygodnia, miesiąca. Niewiele zostaje go na życie prywatne, w którym z mężem mija się i wymienia tylko zdawkowe uwagi. 
W pracy skoncentrowana, nastawiona na sukces. Zostanie po godzinach, przedłużających się nawet w późną noc, nie stanowi dla niej przeszkody. Dodatkowo całe jej działania, są zauważane przez zarząd i Ewa otrzymuje propozycję przejęcia dużej firmy. Oczywiście wiąże się to z pełną dyspozycją. Nie stanowi to dla Ewy żadnego problemu, przecież to jest właśnie to o czym cały czas marzyła. Kolejny sukces w zasięgu ręki. 
Jak się zapewne domyślacie, coś się wydarzy i zamiesza w  biegu zdarzeń. 

Książka "Deadline na szczęście" to opowieść o życiu, napisana prostym językiem z łatwym do przewidzenia zakończeniem. Jednak nie jest banalna. Czyta się ją z ciekawością. Ja spędziłam z nią całe popołudnie. 



To jest także historia z bardzo aktualnym przesłaniem. Zapominamy często o ważnych wartościach, zatracamy się we własnych pragnieniach i celach do osiągnięcia. To co najważniejsze - relacje z bliskimi, dom, rodzina, przyjaciele - pozostają w tyle i giną w codzienności. Anna Tabak nam to przypomina i sprawia, że czytając tę historię, choć przez chwilę myślimy o swoim życiu. Dzięki temu książka nabiera większej wartości.

Mamy również okazję dowiedzieć się jak wygląda praca w korporacji. Rywalizacja, podkładanie nóg, granie tylko do własnej bramki. Nie liczenie się z nikim i niczym. To dość smutne, ale i przerażające.
Kolejnym plusem, są postacie oraz zwierzęta występujące w opowieści. Potrafią bowiem, nie raz rozśmieszyć czytelnika. 

Jeśli chcecie spędzić czas z książką lekką, ale skłaniającą do refleksji to "Deadline na szczęście" będzie dobrym wyborem. 










Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu:



 "Deadline na szczęście", Anna Tabak, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2018 r., egzemplarz recenzencki;


















6 komentarzy:

  1. Czytałam poprzednią książkę autorki. A tę mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach przeczytanie tej książki. :)
    Pozdrawiam
    Kasia z bloga mojswiatliteratury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przekonuje mnie do siebie, więc tym razem odpuszczę ;)

    Pozdrawiam,
    http://mieszkajaca-miedzy-literami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio mam przesyt książek obyczajowych, mam wrażenie, że wszystkie pisane są na jedno koptyo. Podziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam już drugą pozytywną recenzję tej książki, ale cóż - nie moja bajka :D I ta okładka zupełnie mi się nie podoba xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Idealna na wieczór po ciężkim dniu pracy...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz :-)

Komentując zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych. Więcej o polityce prywatności w zakładce KONTAKT w górnym menu bloga.

Copyright © 2016 Żyję bo czytam , Blogger