"Jutro będziemy szczęśliwi" - Anna Dąbrowska

Mam wrażenie, że ostatnio czytam dużo książek z tak zwanej literatury kobiecej. Jedni ją krytykują, drudzy nie wyobrażają sobie bez niej literatury. Moja opinia jest po środku. Lubię tego typu książki, ale nie proste i ckliwe. Musi w nich być ... to coś! Czy "Jutro będziemy szczęśliwi" Anny Dąbrowskiej miało to coś? 



W małej mieścince gdzieś w Polsce, mieszka wraz z rodzicami  Zuza Majewska. Próbuje ułożyć swoje życie po tym, co spotkało ją trzy lata temu. Po planach i wielkiej miłości, która połączyła ją z Adamem Janickim nic nie zostało, gdy ten wyjechał bez pożegnania i choćby próby wytłumaczenia - dlaczego? No właśnie nie zostało nic, oprócz tęsknoty, żalu i wielu wspomnień, które nie chcą opuścić Zuzy i ciągle ją dręczą. 

Zaniepokojeni rodzice, próbują nakłonić córkę, aby otrząsnęła się z tego letargu i zaczęła normalnie żyć. Zuza bowiem udaje, że wszystko jest dobrze. Spotyka się  nawet z kolegą z dzieciństwa - Marcinem. Oszukuje także i jego, bo oprócz sympatii nic do niego nie czuje.

Gdy w głowie Zuzy dojrzewa myśl, aby rozpocząć studia w innym mieście, wyprowadzić się od rodziców i zacząć życie na własny rachunek, los postanawia na jej drodze postawić znów Adama. Adama, który powraca i być może teraz odpowie na pytanie - dlaczego? Tylko czy Zuza będzie chciała go słuchać i czy jego tłumaczenia okażą się warte, aby wybaczyć? 

Niewątpliwym atutem opowieści jest klimat małego miasteczka i bohaterowie drugiego planu, którzy pojawiają się tak jakby przy okazji. Nie można tu pominąć Pani Tokarskiej, która jest takim trochę babsztylem, który o wszystkich wszystko wie, ale i  ona skrywa na dnie serca ból i żal. Czy Pani Michalska, zaniedbana przez córkę, za którą bardzo tęskni i pragnie spędzić z nią i jej rodziną święta. 

Czytelnik ma możliwość poznania całej opowieści z punktu widzenia Zuzy i Adama, ponieważ autorka wprowadziła dwutorową narrację.  Pozwala to zrozumieć postępowanie Adama, choć nie jest to łatwe. No właśnie powód dla którego Adam zostawił Zuzę, pojawiał się już w innych książkach i jest powodem, który na pewno wiele osób chwyci za serce.

Historia toczy się w okolicach Świąt Bożego Narodzenia i pełno w niej zapachów, smaków z nimi związanych i to jest kolejny pozytyw, aczkolwiek milej czytało by się ją właśnie w tym czasie, a nie na przełomie lata i jesieni, kiedy nie chcemy jeszcze słyszeć o zimie i mrozie. 



Podsumowując. Książkę przeczytałam w jeden wieczór, ale jakoś bardzo mnie nie porwała. Nie należy do tanich romansów, ale jako całość nie wycisnęła ze mnie emocji i nie poruszyła do głębi. Jest natomiast z pewnością lekturą dla osób, które lubią historie miłosne z przeszkodami, kończące się happy endem :-)



Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu:



 "Jutro będziemy szczęśliwi", Anna Dabrowska, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2017 r., egzemplarz recenzencki;

6 komentarzy:

  1. Czytałam wiele "ambitnych" kiążek... do połowy? bo wrzaskuny pospolite,inaczej zwane dziećmi, nie pozwoliły się skupić. Często sięgam po lekkie kobiece "odstresowywacze". Jeśli się wzruszę raczej łatwiej wrócić do tego co mam z lepszym nastawieniem. Ciekawe czy "Jutro bedziemy szczęsliwi" mnie zadowoli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że tak, skoro liczysz na odstresowanie i wzruszenie :-)

      Usuń
  2. Mam w planach tę książkę. Jestem jej bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie takie książki czytam, kiedy jestem przemęczona. Miłostki z fabułą i klimatem wsi. Przypomnij mi o tym, kiedy będę krzyczała, że mam dość tego głupiego świata ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaznajomiłam się z wieloma, pełnymi zachwytów, recenzjami tej książki. Stwierdziłam, że chciałabym poznać ujętą w niej historię. Zatem może za jakiś czas mi się to uda :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz :-)

Komentując zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych. Więcej o polityce prywatności w zakładce KONTAKT w górnym menu bloga.

Copyright © 2016 Żyję bo czytam , Blogger