Helena Waszniewska - Nigdy nie poddam się! Udomowiona

Sięgając po książkę Heleny Waszniewskiej "Nigdy nie poddam się! Udomowiona", sama nie wiem czego się spodziewałam. Ponad 500 stron studium psychiki Alicji - kobiety, żony i matki - samotnej w małżeństwie i rodzinie. Tak głosi opis na okładce. No cóż, przeczytałam i książka wzbudziła we mnie dużo silnych emocji! 



Alicja to mama sześcioletniego Tomka.  Mieszka z rodzicami i nie jest to dla niej komfortowa sytuacja, bowiem matka wywiera na nią nacisk, że powinna znaleźć męża i ojca dla syna. W namowach posuwa się wręcz do zapisania córki do biura matrymonialnego i czytania z nią listów od mężczyzn. Alicja niby ulega matce, ale sama postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i rozpoczyna korespondencję z Łukaszem, dzięki czemu zaczyna wierzyć, że wszystko dobrze się ułoży.  Przez długi czas piszą do siebie listy, dopiero później spotykają się. Kolejnym krokiem jest ślub, przeprowadzka do innego miasta, ciąża i codzienne życie, niestety dość ciężkie. 

Książka mnie w zasadzie przygnębiła. Alicja miała cały czas pod górkę. Wychowanie dzieci i wszystkie domowe obowiązki należały do jej zadań. Dosłownie kilka razy zdarzyło się, że to Łukasz coś zrobił. Oprócz smutku czułam złość właśnie na niego i trochę na Alicję. Pozwoliła, aby cały czas ktoś kierował jej życiem i mówił co ma robić. Nie potrafiła powiedzieć o swoich pragnieniach, zawalczyć o nie. Walczyła za to zawsze o dzieci. Jak prawdziwa lwica! Tomek to chłopiec z problemami, które brały się z jego nadpobudliwości i przysparzały matce trosk. Jeszcze wtedy ADHD nie było czymś oczywistym i chłopca spotykały przykrości w szkole. Alicja zawsze była dla niego oparciem i nigdy nie pozwoliła, aby inni go szykanowali. 
Własna rodzina nie była jej przychylna, podobnie było z rodziną męża. Wszędzie czuła się samotna, odrzucona i dziwna.  Kto by to wszytko wytrzymał? 


Zupełnie nie identyfikuję się z bohaterką. Podziwiam ją natomiast za niezłomność i walkę o rodzinę. Nie wiem, czy ja bym tak potrafiła. Co prawda żyję w innych czasach, a mój rozwój, i moja pasja nie kolidują z domowymi obowiązkami, tylko są równie ważne.  Niestety wiem, że takie sytuacje i taka rola kobiety funkcjonuje w wielu domach. 

"Zdawała sobie sprawę, że za dużo emocji dusi w sobie. Jednak nie znała sposobu na wyrzucenie z siebie złości, która w niej rosła. Przecież ona nie może się złościć! (...) Dla dobra dzieci. Nie mogę być słaba."

Jedna moja uwaga. Momentami niektóre wątki były bardzo rozwlekane i nie ukrywam, że mnie trochę nużyły. Poza tym książkę czyta się dość szybko. 
Zdecydowanie polecam tym, którzy lubią powieści obyczajowe, ale nie przesłodzone. Tutaj cukru jak na lekarstwo. 





Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu:



"Nigdy się nie poddam! Udomowiona", Helena Waszniewska, Wydawnictwo Novae Res, 2017 r., egzemplarz recenzencki;

5 komentarzy:

  1. Zdecydowanie nie lubię powieści obyczajowych, a ta by mnie prędzej zirytowała i uśpiła...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie nie dla mnie, czuję, że bym się tylko męczyła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie, jak będzie okazja to poczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka czeka u mnie na półce, więc w końcu muszę po nią sięgnąć!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz :-)

Komentując zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych. Więcej o polityce prywatności w zakładce KONTAKT w górnym menu bloga.

Copyright © 2016 Żyję bo czytam , Blogger