Anna Bichalska - Znak kukułki

Znak kukułki Anny Bichalskiej zaintrygował mnie mrocznością okładki jak i zapowiedzi. Dużo tajemnic, lęków i szukania własnej tożsamości. Co z tego wynikło? 




Alina - główna bohaterka tak naprawdę nie wie kim jest. Została znaleziona na skraju lasu i adoptowana. Jej przybrany ojciec był dziennikarzem i próbował rozwiązać zagadkę tajemniczych zaginięć dzieci. Po jego śmierci Alina otrzymała list i dokumenty, które sprawiły, że postanowiła kontynuować dzieło ojca. 

Książka rzeczywiście jest mroczna i dla mnie dziwna. Może to nie zbyt odpowiednie słowo, ale tak czuję. Męczyłam się czytając, początek był zdecydowanie dla mnie najtrudniejszy. Potem już lepiej, ale ta opowieść mnie nie porwała. Spodziewałam się kryminału ukierunkowanego na zagadkę - śledztwo - rozwiązanie. To niestety rzutowało na mój odbiór tej historii.

Alina balansuje na granicy snu i jawy trzeba się bardzo wczytywać, aby zrozumieć co tak naprawdę się dzieje. Dodatkowo występują zjawiska paranormalne, za którymi nie przepadam. 




Absolutnie nie krytykuję tej książki, piszę swoje odczucia i wiem, że niekoniecznie jest to tematyka, która mnie interesuje. Zachęcam do przeczytania i wyrobienia sobie własnego zdania. 







Za przeczytanie książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka. 




"Znak kukułki", Anna Bichalska, Wydawnictwo Zysk i S-ka 2019 r., egzemplarz recenzencki;




2 komentarze:

  1. Chciałam przeczytać tę książkę, ale przyjaciółka, która bardzo dobrze mnie zna czytała i powiedziała, że nie jest to zupełnie książka dla mnie, także na ten moment odpuszczam. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tak bywa, że książka nie jest dla nas i już.

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz :-)

Komentując zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych. Więcej o polityce prywatności w zakładce KONTAKT w górnym menu bloga.

Copyright © 2016 Żyję bo czytam , Blogger