"Rzeka zimna" - Magdalena Kawka


Na moich półkach mam kilka książek Magdaleny Kawki, niektóre przeczytane, inne nie. Z autorką „widuję się” także na profilu społecznościowym. Już kilka razy miałam ochotę sięgnąć po „Rzekę zimną” i właśnie z tą książką żegnałam stary, i witałam nowy rok. 

Opis z tyłu książki sygnalizuje, że tematyka nie jest łatwa i przyjemna. Nieciekawe relacje matki i córki, zaginięcie, tajemnica i małe miasteczko to słowa klucze tej opowieści. 

Akcja toczy się w małej mieścinie, gdzie zamieszkała pisarka Małgorzata Zawistowska. Jej córka Tamara Rastignac mieszka w Paryżu wraz z mężem Cyrylem, prowadzi kwiaciarnię i żyje swoim życiem. Kobiet nie łączą bliskie stosunki, córka ma żal do matki, że interesowała się głównie światem swoich bohaterów, a nie jej. 



Pewnego dnia do Tamary dzwoni przyjaciółka mamy Weronika Hajduk z informacją, że Małgorzata zniknęła. Nie odbiera telefonów, nie kontaktuje się z wydawcą, nie wiadomo co się z nią dzieje. Tamara nie zastanawia się długo, przyjeżdża do Grzmotów, starając się rozwiązać tajemnicę zniknięcia mamy. Powoli poznaje mieszkańców, wplątuje się w różne wydarzenia i rozpoczyna śledztwo, które okazuje się niebezpieczne. 

Przy tym poznaje świat mamy, zupełnie inny niż sobie wyobrażała, gdzie oprócz fikcyjnych bohaterów jest miejsce dla prawdziwych ludzi z ich problemami, którym próbowała zaradzić jej rodzicielka – ta która nie znajdowała dla niej czasu w dzieciństwie. Dla Tamary to także czas spojrzenia na własne życie i małżeństwo z innej perspektywy. 

Magdalena Kawka poruszyła także bardzo ciekawie klimat prowincjalnego miasteczka. Mieszkańcy, którzy wiedzą o sobie wiele, boją się kłopotów i tego, że może być gorzej, milczą, stają się zależni jeden od drugiego i splatani siatką nie do końca czystych  powiązań. 

„Rzeka zimna” to ciekawa powieść, wielowymiarowa, idealna na zimową aurę i nie tylko :-)


Magdalena Kawka, "Rzeka zimna", Wydawnictwo SOL, zakup własny, wydanie 2011 r.



1 komentarz:

  1. Marzę o tym, aby zamieszkać w małym miasteczku, albo starej wsi. Właśnie dlatego, że czułabym się bezpiecznie. Gdzie wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą i każdy się zna. Tak bardzo, że nawet kury są "podpisane". Chyba powinnam jednak przeczytać tę książkę, bo czuję, że są także minusy małych społeczności.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz :-)

Komentując zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych. Więcej o polityce prywatności w zakładce KONTAKT w górnym menu bloga.

Copyright © 2016 Żyję bo czytam , Blogger